Wszyscy znamy tę scenę: zmiażdżeni kupujący, którym brakuje tchu chwytający tę samą niewiarygodną ofertę, czy to na konsolę do gier, telewizor, zabawkę czy stanik. Tłumy, ścisk, konkurencja. Te obrazy szaleństw zakupowych w Czarny Piątek z pewnością wywołały strach w umysłach sprzedawców, pracowników i urzędników zdrowia publicznego.
Ale rok 2020 jest inny.
Czarny Piątek plus Covid19 to czas krytyczny dla sprzedawców. Najwięksi sprzedawcy detaliczni w całym kraju podejmują środki ostrożności – stacje do dezynfekcji rąk, regularne czyszczenie powierzchni, maseczki, kontrolowana ilość klientów w sklepie.
Ponieważ piątek 27 listopada to kluczowa data w kalendarzu sprzedaży każdego retailera.
Konsumenci chcą skorzystać z tysięcy rabatów „Black Friday”. Chociaż nazwa ta była tradycyjnie używana w Stanach Zjednoczonych w piątek po Święcie Dziękczynienia, w ostatnich latach wydarzenie handlowe zyskało na znaczeniu także w Europie jako największy dzień sprzedaży w roku. Wydarzenie rozszerzyło się również w weekend, by dotrzeć do „Cyber poniedziałku”.
Covid19: Game changer czy game over?
Sytuację na rynku zmienił Covid19 i teraz już nikogo nie dziwi wzrost wartości sprzedaży rynku e-commerce. Klienci zostali w domach, co przełożyło się na poszukiwanie nowych sposobów zakupów. Przed pandemią w e-commerce najpopularniejszymi kategoriami były odzież i obuwie – obecnie dynamiczny wzrost obserwujemy w sprzedaży produktów spożywczych, zazwyczaj kupowanych w sklepach tradycyjnych.
Ponieważ klienci przenoszą się do Internetu, aby kupić to, czego potrzebują, wielu sprzedawców detalicznych przez cały rok oferuje zniżki i wyprzedaże, starając się przyciągnąć konsumentów na tym niezwykle konkurencyjnym rynku.
By pokazać skalę tego zjawiska posłużmy się przykładem rynku brytyjskiego. Według globalnej firmy zajmującej się komunikacją marketingową, Wunderman Thompson, tylko w 2020 r. Amazon będzie stanowił 65% wszystkich wydatków w Black Friday, a co najmniej 67% brytyjskich konsumentów porzuci tradycyjne sklepy na rzecz wydatków internetowych.
Co ciekawe, odkąd w odpowiedzi na COVID-19 wprowadzono ograniczenia w przestrzeni handlowej, aż 35% wydatków w Wielkiej Brytanii trafiło do Amazon. Z kolei na naszym rodzinym rynku, Allegro.pl, jeden z najbardziej znanych polskich serwisów e-commerce, od momentu wprowadzenia ograniczeń związanych z pandemią odnotował ruch zwiększony o średnio 20%. Z kolei właściciele sklepów działających na platformie Shoper w czerwcu br. odnotowali sprzedaż o 110% większą niż w czerwcu 2019 r. Eksperci przewidują, że ten trend na stałe zmieni nawyki konsumenckie w całej Europie i USA.
Zakupy online i co dalej?
Podczas gdy zakupy online i dostawy do domu są coraz częściej wykorzystywane przez kupujących to system dostawy, szczególnie „last mile” nie nadąża za zmianami aby móc zarządzać ogromną liczbą zamówień online oczekiwanych w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. Krótko mówiąc – nie ma wystarczającej infrastruktury logistyki, która byłaby w stanie obsłużyć to zwiększone zapotrzebowanie.
Dodatkowo wielu głównych sprzedawców detalicznych nadal kładzie ogromny nacisk na swoje fizyczne sklepy, co oznacza, że giganci internetowi, tacy jak Amazon czy Allegro, mogą czerpać większe korzyści ze sprzedaży. Nie tylko w Black Friday.
Dane także pokazują, że retailerzy mają także inny powód do niepokoju. Według wrześniowego badania Accenture ponad połowa kupujących w USA stwierdziła, że nie kupiliby ponownie w sklepie, gdyby nie byli zadowoleni z dostawy.

Click & Collect, drive-thru shopping
Dlatego firmy powinny być przygotowane na zalew kupujących odbierających zamówienia, zarówno wewnątrz sklepów, jak i na parkingach. W tym modelu klienci mogą w dowolnej chwili wybrać potrzebne produkty z asortymentu sieci i w dogodnym przedziale czasowym odebrać je z wybranego punktu. Dlatego też dostawcy urządzeń z automatycznymi skrytkami do przechowywania paczek odnotowują zwiększone zainteresowanie swoimi produktami.
Analitycy z Adobe Analytics spodziewają się wydłużenia terminów odbioru wraz ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, a wykorzystanie tej opcji odbioru wzrośnie o 40% w porównaniu z rokiem ubiegłym, przewyższając standardową wysyłkę pocztową jako najpopularniejszą opcję zakupu.
Jednocześnie wyższy poziom handlu elektronicznego obciąży tradycyjnych przewoźników, u których detaliści obawiają się, że mogą ograniczyć możliwości wysyłkowe ze sklepów w miarę wzrostu zamówień. Decydowanie się na odbiór zakupów w punkcie sklepowym lub w automatach dostawczych to najlepszy sposób na uniknięcie wszelkich opóźnień w dostawach, powiedziała USA TODAY Sara Skirboll, ekspert ds. Zakupów i trendów w RetailMeNot, dodając, że jej badanie wykazało, że ponad połowa sprzedawców planuje oferować tę opcję w tym sezonie „w celu złagodzenia stresu świątecznych zakupów ”.
Z kolei Marc Gorlin, dyrektor generalny z firmy Roadie, publicznej platformy dostawczej ostatniej mili, która współpracuje z firmami takimi jak Walmart, Home Depot Inc. i Tractor Supply Co., podkreśla, że dopiero po okresie od Black Friday do Bożego Narodzenia będzie można powiedzieć jak wiele jest luk w całym systemie. „Teraz ten ciężar spoczywa na sprzedawcach” – dodał.